„Casus Paweł Jasienica” i diagnoza emigracji

Paweł Jasienica, a w rzeczywistości Leon Lech Beynar, jest to polski historyk, pisarz, autor historii Polski przedrozbiorowej zawartej w utworach „Polska Piastów”, „Polska Jagiellonów”, „Rzeczpospolita Obojga Narodów”. Mackiewicz nie ukrywa osobistych animozji, które dzieliły go z Jasienicą. Jednak to nie Jasienica jest głównym obiektem jego rozważań, tylko środowisko…

Paweł Jasienica, a w rzeczywistości Leon Lech Beynar, jest to polski historyk, pisarz, autor historii Polski przedrozbiorowej zawartej w utworach „Polska Piastów”, „Polska Jagiellonów”, „Rzeczpospolita Obojga Narodów”. Mackiewicz nie ukrywa osobistych animozji, które dzieliły go z Jasienicą. Jednak to nie Jasienica jest głównym obiektem jego rozważań, tylko środowisko emigracyjne.

Najłatwiej jest opisać stosunek Józefa Mackiewicza do Pawła Jasienicy poprzez jego własny artykuł w „Wiadomościach” – londyńskim polskim tygodniku emigracyjnym. „Casus Paweł Jasienica” – tak brzmi tytuł publikacji.

„W pewnym znakomitym tygodniku emigracyjnym skreślono z mego artykułu zdanie, że zmarły niedawno w Warszawie Paweł Jasienica miał „elastyczne pióro…”. Z osobistego względu nie czuję się dotknięty tym skreśleniem, gdyż dotyczyło akurat fragmentu podrzędnego. Z polityczno-ideowego względu natomiast, wydaje mi się, że stanowi casus przykładowy” – rozpoczyna się artykuł.

 Mackiewicz nadmienia: „Dziś nawet „elastyczne pióro…” uznano za określenie zbyt ostre dla pamięci tzw. kiedyś „pisarza reżymowego”, który został wyniesiony do godności „przykładu – do – naśladowania”. „Gdzież więc stoimy? Czy raczej: dokądże to idziemy na emigracji, w takim razie?” – zadaje pytanie Mackiewicz.

Mackiewicz przywołuje krzywdzący dla niego moment, gdy Lech Beynar określił go w tygodniku „Świat” jako „moralne zwłoki szlachcica kresowego”, a całą literaturę emigracyjną nazwał jako „schematyczną, o niskiej randze służebnej w stosunku do polityki”. Mackiewicz ustosunkowuje się: „Ten osobisty moment, proszę mi wierzyć, chcę pominąć”.

Autor „Drogi donikąd” następnie przypomina, iż Jasienica pisał w prasie komunistycznej „z otwartą przyłbicą” i „każdy wie, co i jak się pisze w prasie komunistycznej”. „Ale żeby nie można było tego nazwać dziś, w wolnej prasie emigracyjnej, chociażby „elastycznym piórem”? Więc jakże to nazwać?” – pyta retorycznie Mackiewicz. 

Pisze dalej: „Jasienica obejmuje stanowisko w warszawskiej rozgłośni „Kraj”, to znaczy w aparacie propagandy komunistycznej nastawionej specjalnie na walkę z polityczną emigracją polską. M.in. wygłasza znane slogany o „anachronizmie” przynależności Wilna do Rzeczypospolitej”. Nie potępia go, „najdalszy jestem od stawiania Jasienicy jakowegoś „moralnego zarzutu” – podkreśla. I ciągnie dalej: „Rozumiem, że inni na emigracji mogą być (i są w przytłaczającej większości) innego niż ja zdania. Ale żeby akurat emigracyjna Społeczność Akademicka Uniwersytetu Stefana Batorego w Londynie, na swym 23-m posiedzeniu w „Ognisku Polskim” (przy „szczelnie wypełnionej sali”) w r. 1970, uznała właśnie: „…śp. Pawła Jasienicę za wiernego tradycjom filareckim”… To już, doprawdy: „Nie nadążamy za obozem”… ewolucji emigracyjnej” – ironizuje Mackiewicz.

Wspomina też o tym, że Jasienica napisał kilka książek o tematyce historycznej, w tej liczbie o Jagiellonach, zgodnie z doktryną historyczną wytyczoną w PRL. „Że np. błąd Jagiellonów polegał na tym, iż parli na wschód, przeciw Moskwie, zamiast zwrócić się na zachód, przeciw Niemcom. Że np. „czerwoni” w powstaniu r. 1863 mieli rację, a nie „biali” itp. Jego poglądy osobiste mogły się pokrywać z obowiązującą doktryną historyczną. Nie powinniśmy jednak oszukiwać siebie, że mógł napisać odwrotnie. Tzn. napisać by mógł, ale wydać nie. Książki wydawane są w PRL przez wydawnictwa partii komunistycznej. Innych tam nie ma. Książki sprzeczne z planem kulturalnym nie są, i nie mogą być wydawane w ustroju komunistycznym” – oskarża Jasienicę. Sugeruje, iż gdyby Jasienica faktycznie chciał ujść rygorom systemu, to próbowałby emigrować, wtedy faktycznie mógłby pisać prawdę, tak się jednak nie stało.

Dalej Mackiewicz rozważa na temat faktycznego stanu emigracji, cytuje między innymi Wacława A. Zbyszewskiego: „Za dużo jest u nas ocen moralnych, za mało ocen faktów politycznych”. Zastanawia się, w jakim stanie jest emigracja i jaką drogę powinna wybrać? Mackiewicz nie wierzy w „ewolucje komunizmu” ani w „socjalizm z ludzką twarzą”, w co wierzy znaczna część emigrantów. Zauważa, iż wśród emigracji zachodzi ewolucja, nie ma już takiego nastawienia antykomunistycznego. 

Kończy artykuł cytatem: „Nie dajmy się zwariować! – pisze Aleksander Peczenik w „Wolnej trybunie” paryskiej „Kultury” z lipca-sierpnia 1970. – Nie dajmy się zwariować mitowi o uzdrowieniu tego, czego uzdrowić nie można. Gdy mówimy, że socjalizm może mieć ludzkie oblicze – to podbudowujemy komunistyczną indoktrynację… Czekać wypada na koniec socjalizmu, a nie na jego uczłowieczenie… Panowie, nie dajmy się zwariować! …Jaką drogę OD socjalizmu będzie musiała Polska obrać? Nie wiem. Kiedy? Nie wiem. Ale przynajmniej wiem, że nie wiem. Świadomość niewiedzy skłania do konstruktywnego myślenia. To lepsze od utopijnego socjalizmu o ludzkim obliczu. Bo kto nie wie, a myśli, że wie, kto chce komunizm komunizmem leczyć, ten się jak baron Münchhausen za własny warkocz z bagna wyciąga”.

Tak jak Mackiewicz podkreślił, celem artykułu nie jest oskarżenie Pawła Jasienicy, lecz pokazanie na jego przykładzie stanu emigracji, która z skrajnego antykomunistycznego podejścia ewoluowała do budowy „socjalizmu z ludzką twarzą”, czemu Józef Mackiewicz się skrajnie sprzeciwiał. Uważał, że nie istnieje coś takiego jak „dobry” socjalizm czy komunizm, gdyż każda odmiana tej ideologii jest niszcząca.

Źródła:

„Wiadomości”, 17.01.1971, Londyn, Rok 26, Nr 3 (1294)

Bogusław Jodko

Udostępnij:

Dołącz do newslettera!

Szanujemy Twoją prywatność. Wysyłamy tylko treści, które sami uważamy za wartościowe, w rozsądnych odstępach czasowych.
Akceptuję regulamin oraz politykę prywatności serwisu.