„Wieszać czy nie wieszać?”

Zbiór artykułów z lat 1950-1959, wyboru tekstów dokonał Michał Bąkowski.

„Twórczość artystyczna nie ma ani wagi, ani miary. Nie można jej wyrazić w cyfrach porównawczych. Albo się podoba, albo się nie podoba. To rzecz ściśle subiektywna, ściśle prywatna. Wprawdzie zawodowa krytyka artystyczno-literacka wypracowała pewne konwencjonalne formy smaku, poziomu, wartości itp., przeistaczając je w autorytatywne tzw. kryteria, ogólnie przyjęte i uświęcone przez erudytów danej dziedziny artystycznej, ale mnie się one wydają zawsze dlaczegoś sztuczne. Umowne, zależne od mody, obyczajów i zwłaszcza autorytetów. Uznając je, musiałbym wyjść z założenia, że od roku 1564 nie tylko nie narodził się większy dramaturg od Williama Szekspira, ale narodzić się nie może. A to stoi w sprzeczności z moim poglądem na historię naturalną człowieka. Tymczasem porównanie kogoś z późniejszych lub współczesnych do Szekspira stawia automatycznie autora takiego porównania „poniżej krytyki” przyjętych form, jak wyjście na ulicę bez kołnierzyka i bez ogolenia. Po co więc mam się narażać? Dla mnie Balzak np. jest znakomity tylko ze względu na opis „spraw ludzkich” w jego cyklu „Ludzkiej komedii”. Nie znaczy to jednak, że od tego czasu co najmniej dziesiątki innych literatów, piszących o ludzkich sprawach, nie zrobiło tego lepiej od Balzaka. W moim przekonaniu, nawet na pewno. Ale każda próba przesunięcia ciężkiej szafy wypełnionej uświęconą hierarchią, równa się porywaniu z motyką na słońce. Toteż w warunkach ustalonych konwencji, krytyka literacko-artystyczna wydaje się czynnością raczej niewdzięczną, spekulatywną i szczególnie bezpłodną. Ba, mogłaby stać się i szczerą, i ciekawą, gdyby krytyk oceniał sam tylko utwór, nie znając nazwiska jego autora. Dopieroż by było śmiechu z gaf popełnianych przez największych w dziedzinie krytyki erudytów!” (Józef Mackiewicz)

Udostępnij: