„Nie trzeba głośno mówić”

Jest to powieść, która obejmuje historię lat 1941–1945, przedstawiona w ten sposób, jak była ona oglądana i przeżywana przez mieszkańców kresów Rzeczypospolitej, w Wileńszczyźnie i na Białorusi. „Nie trzeba głośno mówić”, jak sam autor twierdzi, jest dalszym ciągiem „Drogi donikąd”, zwłaszcza jeśli chodzi o fabułę i główne postacie. Natomiast jeśli chodzi o poruszaną problematykę polityczną i tezy autora, można sugerować, że jest to część procesu myślenia politycznego, który przedstawiony jest w „Lewej wolnej”. Autor w swoim wstępie podkreśla autentyzm historycznego tła i faktów powieści, dzięki czemu całość posiada nie tylko artystyczno-historyczny, lecz także polityczny charakter.

Polski ekonomista, doktor habilitowany nauk prawnych, profesor Wolnej Wszechnicy Polskiej oraz działacz socjalistyczny Adam Pragier twierdzi: „Ostatnia książka Józefa Mackiewicza, „Nie trzeba głośno mówić”, jest jego największym dziełem. Co do tego nie ma już wątpliwości. Ale nie jest to tylko powieść. Jej ładunek polityczny jest tak znaczny i ważny, że trzeba ją uważać także za traktat polityczny o samoistnym znaczeniu. Objawia się to nie tylko w słowach bohaterów powieści, lecz także w wielkiej obfitości dokumentów dosłownie przytoczonych”. 

Według Wita Tarnawskiego, polskiego pisarza i krytyka literackiego, w twórczości Mackiewicza zaznaczały się zawsze dwa nurty: interesował go człowiek, los jednostki oraz historia, dzieje mas. Te dwa nurty niełatwo było pisarzowi uzgodnić. Raz jeden, raz drugi go unosił. Mackiewicz jednak dążył do ich spojenia. Zdaniem Tarnawskiego, „Nie trzeba głośno mówić” jest najdojrzalszym rezultatem takiego spojenia, najlepszym i najbogatszym reportażem historycznym, jaki Mackiewicz dotąd napisał. Może dałoby się go nawet nazwać epopeją historyczną czy dramatem historii. Lecz nie epopeją ludzi. Indywidualni ludzie giną tam w cieniu historii, przytłoczeni jej ciężarem i nawet mimo woli niedostatecznie zróżnicowani przez autora. Rola ich jest minimalna; przeważnie podróżują, dużo widzą i rozmawiają, naświetlając sytuację historyczną z różnych stron. To, co mówią, jest i żywe i ciekawe, niemniej są raczej informatorami, chórem tragicznym, niż osobami powieści.

Udostępnij: