„Lewa wolna”

Jest to powieść, która zawiera dwa główne wątki i kilka pobocznych. Jest w niej część historyczno-polityczna, przedstawiona w wielu miejscach książki i oddzielona graficznie od wątku powieściowego, są przygody wojenne kilku ułanów w latach 1919-1920 na Wileńszczyźnie i na Białej Rusi oraz romans-sielanka Zosi i Karola.

W owej powieści Mackiewicz krytuje ówczesną politykę Polski. Jego zdaniem Polska powinna była tak kierować działaniami wojennymi, aby w koordynacji z wojskami Denikina, Wrangla i Kołczaka doprowadzić do upadku bolszewizmu. Polityka federacyjna Piłsudskiego, która zresztą załamała się, wyszła w rezultacie na korzyść bolszewizmu, ku nieszczęściu świata. Te i inne kwestie wywołały duży sprzeciw, i jak powiada literaturoznawca prof. Włodzimierz Bolecki: „Od wydania tej powieści rozpoczyna się najpotężniejsza fala walki z Józefem Mackiewiczem jako pisarzem”.

Książka wywołała ogromny sprzeciw Stowarzyszenia Kombatantów Polskich, które opublikowało broszurę pt. „W obronie prawdy historycznej”. Są tam m.in. słowa gen. Tadeusza Pełczyńskiego: „Obraz lat 1919-20 zarysowany przez Mackiewicza … musimy całkowicie odrzucić jako nieprawdziwy, tendencyjnie wypaczony i uwłaczający nam […] Kawalerzyści polscy występujący w tej powieści, a reprezentujący żołnierza polskiego w ogóle, to ludzie bez żadnej busoli ideowej. […] Kobiety biorące udział w walce – to według Mackiewicza nierządnice i lesbijki rozwydrzone seksualnie. Przedstawia on je wszystkie w sposób poniżający Polki w ogóle”. 

„Osobno trzeba by napisać o języku Mackiewicza – nie o zaletach prozy, znakomitych stylistycznie skrótach, śpiewnych frazach, ale o jej werystycznym, okrutnym słownictwie żołnierskim, o dosadności przekleństw i wulgarności. … W tym szczególnym języku odkryć można najbardziej rozmaite pierwiastki – i kabalistyczne zaklinanie losu, i jego prowokację, i celowe bluźnierstwo, jako kompensację podświadomej religijności, i samoobronę przed strachem i psychicznym szokiem, i ucieczkę przed słabością, i wmawianie sobie męskiej krzepy, i próbę sprostania grozie życia przez brutalność ekspresji … To wszystko i jeszcze coś poza tym, jeszcze coś tajemniczego, nie rozwiązanego dotychczas przez dociekania psychologiczne – to wszystko składa się na język żołnierski, który Mackiewicz oddaje, notuje z muzyczną wiernością jego kadencje. …Książką Józefa Mackiewicza jestem głęboko przejęty, poruszony, z serca mu dziękuję”. (Marian Hemar, „Lewa wolna”, Tydzień Polski (Londyn) 1966 nr 3)

Udostępnij: