„Wilno nasze” – czyli czyje?

Historycznie tak się ułożyło, że w różnych okresach Wilno było pod coraz to inną władzą: niemiecką, sowiecką, polską, litewską. Dzisiaj, w 2022 roku, nadal można usłyszeć z ust Polaków, że „Wilno jest nasze”, czyli polskie. Na co Litwini im odpowiedzą, że Wilno zawsze było litewskie, periodycznie okupowane przez…

Historycznie tak się ułożyło, że w różnych okresach Wilno było pod coraz to inną władzą: niemiecką, sowiecką, polską, litewską. Dzisiaj, w 2022 roku, nadal można usłyszeć z ust Polaków, że „Wilno jest nasze”, czyli polskie. Na co Litwini im odpowiedzą, że Wilno zawsze było litewskie, periodycznie okupowane przez coraz to inne państwa. Do sprawy „tożsamości” Wilna w swoich czasach odniósł się również Józef Mackiewicz.

Józef Mackiewicz odniósł się do historii Wilna, które było periodycznie zajmowane przez różne państwa. Paradoksalnie, że w wielokulturowym mieście zawsze znajdowały się grupy osób, które z radością witały nowoprzybyłych. Tak było w przypadku wkroczenia do Wilna Niemców, Polaków czy Sowietów. Niemniej jednak najbardziej wilnianie się ucieszyli w momencie, gdy w październiku 1939 roku do miasta wkroczyli… Litwini. Panowała radość i ulga, że skończyły się sowieckie rządy naznaczone terrorem, aresztowaniami i grabieżami.

„Warunki ułożyły się tak nieoczekiwanie, że jak się wydaje, w historii Wilna nastąpił moment niebywałej wagi, jakiego dotychczas nie było. Moment wart podkreślenia jako owoc historycznego losu. Moment na tyle charakterystyczny, że szkoda by go było przemilczeć uznawszy za przejaw politycznej banalności. Bo tu nie chodzi o manifestację, patriotyczną wypowiedź, nie o fanfaronadę, a o fakt: tak radośnie i jednolicie przez wszystkich mieszkańców, niezależnie od tego, czy byliby to Polacy czy Litwini — nie było witane żadne inne wojsko, jak dzisiaj… będzie witane w Wilnie wojsko Litwy” – pisał Józef Mackiewicz na łamach dziennika „Lietuvos Žinios“, opublikowanego w październiku 1939 roku w Kownie.

Oczywiście Polacy z Wilna podzielili się wtedy na dwie grupy: tych, którzy cieszyli się, że stolica Litwy znów należy do kraju, natomiast inna grupa wolała, aby było to polskie miasto. Józef Mackiewicz zauważa, że można było odnieść wrażenie, że ta pierwsza grupa Polaków, która chciała litewskiego Wilna, wstydziła się głośno powiedzieć o tym, co myśli naprawdę.

„I też dlatego, że z niektórych uśmiechniętych ust padały takie słowa: „Ależ my się cieszymy, być może najbardziej! Lecz… może nie wypada tego okazywać?”. Ta myśl ze znakiem zapytania, te słowa: „nie wypada”, wydają mi się, jak gdyby echem tej wewnętrznej i zagranicznej polityki, która za podstawę przyjęła nie realną, a fikcyjną drogę, która Rzeczpospolitą Polską doprowadziła do zguby. Tylko realne wartości mają znaczenie. Taką realną wartością jest dla nas przejście Wilna z ZSRR w ręce republiki Litwy” – opisywał Mackiewicz.

Zdaniem Mackiewicza, gdyby Wilno na początku II wojny światowej nadal, nawet formalnie, należało do Polski, nie można by było uniknąć konfliktu między dwoma państwami. Natomiast w przyszłościowych stosunkach między dwoma państwami kwestia Wilna nie powinna by była zaważyć o pomyślności takich stosunków. Publicysta uważał, że te stosunki muszą być dobre i muszą się rozwijać właśnie na takiej płaszczyźnie, natomiast ówczesna władza nie powinna dopuścić się żadnych dużych i kluczowych błędów, które mogłyby zmienić bieg historii stosunków polsko-litewskich.

„W każdym razie nie może powtórzyć się fatalny błąd marszałka Piłsudskiego tworzenia fikcyjnego wielkiego państwa (mocarstwowość), gdzie geopolityczne warunki nawołują do realnej państwowości” – uważał publicysta.

Choć Mackiewicz jednoznacznie nie udzielił odpowiedzi na pytanie „Czyje na początku II wojny światowej musiało być Wilno?”, niemniej jednak jego artykuł pozwala nam jednoznacznie określić jego postawę. Jako wilnianin, patriota swojego państwa, J. Mackiewicz prawdopodobnie wraz z innymi cieszył się, że wojska litewskie ponownie wkroczyły na teren Wilna. 

J. Mackiewicz niejednokrotnie podkreślił, że jego przemyślenia nie były skierowane przeciwko Polsce. Nie miały one rzucić żadnego cienia na stosunki polsko-litewskie czy decyzje, podejmowane przez litewskiego sąsiada. Jedynie kwestia Wilna, która od lat była i pozostaje kontrowersyjna, nie dawała spokoju jego litewskiemu sercu i duchowi. Choć tak niepopularne zdanie mogło go dużo kosztować, odważył się on głośno powiedzieć o tym, że nikt tak nie spotykał „nowych gospodarzy” jak wilnianie spotykali wojsko litewskie.

Na podstawie artykułu J. Mackiewicza w gazecie „Lietuvos Žinios” z października 1939 roku, Kowno.

Aneta Kurowska

Udostępnij:

Dołącz do newslettera!

Szanujemy Twoją prywatność. Wysyłamy tylko treści, które sami uważamy za wartościowe, w rozsądnych odstępach czasowych.
Akceptuję regulamin oraz politykę prywatności serwisu.