Trudy życia na emigracji

Józef Mackiewicz był nietuzinkowym człowiekiem i przeżył niezwykle trudne życie. Nie unikał ciężkich wyzwań, był też wielokrotnie świadkiem strasznej historii i niesprawiedliwości. Gdyby odpuścił sobie dążenie do prawdy za wszelką cenę, z pewnością miałby dużo lżejsze życie i więcej przyjaciół. Na skutek bezkompromisowości i ciągłego przypominania o niewygodnej…

Józef Mackiewicz był nietuzinkowym człowiekiem i przeżył niezwykle trudne życie. Nie unikał ciężkich wyzwań, był też wielokrotnie świadkiem strasznej historii i niesprawiedliwości. Gdyby odpuścił sobie dążenie do prawdy za wszelką cenę, z pewnością miałby dużo lżejsze życie i więcej przyjaciół. Na skutek bezkompromisowości i ciągłego przypominania o niewygodnej historii zyskał wielu wrogów, co ważne – nie tylko na Wileńszczyźnie, ale i na całym świecie. Krytyka panujących ustrojów i polityki, ostre teksty, głośne stwierdzenia były zbyt kłopotliwe dla elity. Nie mógł też liczyć na wsparcie ludzi zwykłych, którzy nie posiadali wiedzy historycznej i powszechnej i nie rozumieli całej sytuacji panującej w świecie.

Uciekając przed ponowną okupacją sowiecką w 1944 roku, J. Mackiewicz wraz z żoną przedostali się do Warszawy, z której wkrótce przyszło im uciekać do Krakowa. Po kilku miesiącach, w styczniu 1945 roku, wyjechali do Rzymu. Niedługo mieszkali w stolicy apostolskiej, gdyż już po kilku latach znów mieli przeprowadzkę – tym razem do Londynu. Mimo sukcesów i porażek, życie było trudne, dlatego w 1955 roku Mackiewiczowie zamieszkali w Monachium. Tu żyli oboje aż do śmierci, utrzymując się z mizernych honorariów za publikacje. Monachium w istocie rzeczy też nie okazało się dla niego szczęśliwym miejscem. Został niedoceniony przez emigrację, a przez jej część był zwalczany. Życie na wygnaniu nie było dla autora ani przyjemne, ani dobrowolne. Mackiewicz ciągle pisał, lecz to, o czym pisał, nie podobało się większości, wręcz zdobywał nieprzyjaciół szybciej niż zmieniał miejsca zamieszkania. Prześladowała go także prawda, którą głosił jeszcze w domu, na Wileńszczyźnie.

W 1943 roku zaproponowano Mackiewiczowi wyjazd do Katynia w celu obejrzenia ekshumacji zwłok. Na żądanie Niemców musiał obowiązkowo napisać artykuł w „Gońcu Codziennym”, co nie wszystkim się spodobało. Pisarz zyskał nawet pozwolenie władz PPP na wyjazd. Na miejscu, w Katyniu, znaleziono wiele dowodów, że zbrodni dokonali Sowieci w 1940 roku. Już po powrocie Mackiewicza na Wileńszczyznę zaczęto deprecjonować wartość raportu. Uważano, że Sowieci nie mają z tym nic wspólnego, gdyż propaganda jasno twierdziła, iż zbrodni w Katyniu dokonali Niemcy. Prawda przebijała się bardzo trudno, ludziom ten rozmiar tragedii nie mieścił się w głowach. Wysunięto nawet tezę, że nawet jeżeli komuniści dokonali zbrodni, to Niemcy na pewno „dorzucili” ciała Żydów, Polaków itp. O prawdę katyńską Mackiewicz, jako pisarz i publicysta, walczył do końca życia. W czasie wojny nie można było mówić o sowietach źle – gdyż to byli sojusznicy, im się wybaczało wszystko, a tuż po wojnie nie można było mówić prawdy, bo komuniści stali się gospodarzami Polski i zwycięzcami wojny. Dlatego mając jednego realnego wroga – komunizm, stał się wrogiem dla całej koalicji, co utrudniło mocno życie na emigracji.

Mackiewicz uważał, że utożsamianie narodu i ideologii czy systemu politycznego jest charakterystyczną cechą XX wieku, a zarazem jego wielkim nieszczęściem. Skutkiem tego zjawiska było, jego zdaniem, rozpowszechnianie się stereotypów deformujących wiedzę o wydarzeniach historycznych i faktach życia publicznego. Mackiewicz zaraz po wojnie miał odwagę napisać, że nie tylko hitlerowcy dopuszczali się bestialstw, ale także żołnierze sowieccy są winni zbrodni wobec cywilnej ludności niemieckiej. Pisał, że obciążanie wszystkich Niemców winną za hitleryzm jest takim samym absurdem jak obwinianie wszystkich Rosjan za komunizm czy zbrodnię katyńską. Przypomniał i chyba jako pierwszy potępił niszczenie przez aliantów niemieckich miast w 1945 r. – w końcowej fazie wojny, gdy były to już tylko działania wymierzone w ludność cywilną i dziedzictwo kultury niemieckiej. „Hitleryzm  – pisał Mackiewicz  – należało zniszczyć. Piękne miasta niemieckie trzeba było ocalić”. Takie wypowiedzi raziły nie tylko sowietów, ale też wszystkich, kto wygrał wojnę. Cała propaganda była ukierunkowana przeciwko Niemcom, gdyż to oni przegrali i byli złem całkowitym, o grzechach sojuszników i własnych należało milczeć.

Jedyne, co można zarzucić Mackiewiczowi, to naiwną wiarę w trwałość wartości wyniesionych z domu rodzinnego i lat młodzieńczej edukacji, wiarę w ideały humanizmu oraz politycznego liberalizmu, w tym swobodę słowa i twórczą. W powodzi wydarzeń Mackiewicz nie zauważył, że Stary Świat runął bezpowrotnie. Pod wpływem zapału, poczucia obywatelskiego obowiązku i wiary pisarz próbował zmienić świat na lepsze, mówiąc szczerze i otwarcie o tym, czego nie wypadało mówić głośno. Kiedy jednak dotarła świadomość realnego, nieidealnego świata, było już za późno. Za prawdę zapłacił wysoką cenę, gdyż do końca życia zmagał się z konsekwencjami.

Źródła:

1. https://www.polskieradio24.pl/39/156/Artykul/1576540,Jozef-Mackiewicz-%e2%80%93-ostracyzm-na-emigracji

2. https://przystanekhistoria.pl/pa2/tematy/emigracja/62115,Antypolityczny-antykomunista.html

3. https://plus.dzienniklodzki.pl/mackiewicz-pisarz-wyklety-dla-ktorego-tylko-prawda-byla-ciekawa/ar/12989296

Magdalena Bartoszewicz

Udostępnij:

Przeczytaj także

Dołącz do newslettera!

Szanujemy Twoją prywatność. Wysyłamy tylko treści, które sami uważamy za wartościowe, w rozsądnych odstępach czasowych.
Akceptuję regulamin oraz politykę prywatności serwisu.