Ptaki i przyroda w twórczości Józefa Mackiewicza

Józef Mackiewicz został nazwany w monografii Włodzimierza Boleckiego „ptasznikiem z Wilna”. Ta nazwa szeroko jest dziś znana dzięki dziecięcej, młodzieńczej, a nawet studenckiej fascynacji Mackiewicza przyrodą, a zwłaszcza ptakami. Każdy czytelnik bez trudu i bez potrzeby żmudnego liczenia motywów zauważy od razu, że wyobraźnia pisarza jest szczególnie wrażliwa…

Józef Mackiewicz został nazwany w monografii Włodzimierza Boleckiego „ptasznikiem z Wilna”. Ta nazwa szeroko jest dziś znana dzięki dziecięcej, młodzieńczej, a nawet studenckiej fascynacji Mackiewicza przyrodą, a zwłaszcza ptakami. Każdy czytelnik bez trudu i bez potrzeby żmudnego liczenia motywów zauważy od razu, że wyobraźnia pisarza jest szczególnie wrażliwa na naturalne otoczenie człowieka, a szczególnie na ptaki. Im samym poświęcił on kilka swoich tekstów publicystycznych i autobiograficznych.

Pisarz miał za sobą nawet nie lada odkrycie ornitologiczne, kiedy to w ramach studiów przyrodniczych na Uniwersytecie Warszawskim odbył podróż badawczą do Puszczy Białowieskiej, w której wypatrzył i upolował niezwykle rzadko tu spotykanego dzięcioła trójpalczastego. Sądzi się, że Józef Mackiewicz jest – oprócz Czesława Miłosza – jednym z najlepszych znawców przyrody dawnego Wielkiego Księstwa Litewskiego i zdecydowanie najznakomitszym znawcą ptaków.

U pisarza znającego się na tych uskrzydlonych stworzeniach jak u jakiego literata, ptaki przedstawiane są ze szczególną dbałością o realizm ich zwyczajów czy wyglądu, mają one – jak widać – do spełnienia także ważną funkcję metaforyczną. Wierność naturze jest w świecie pisarskim Mackiewicza wyraźnie powiązana z wrażliwością na przyrodę, pejzaż wokół i na dostrzeganie konkretnych reguł i porządku w otoczeniu.

Równie mocno znaczenie symboliczne ptaków wybrzmiewa, gdy mowa o dużo poważniejszym zagrożeniu dla autonomii ziem byłego Wielkiego Księstwa Litewskiego. Oto jak przedstawione są pliszki na granicy między Rzeczpospolitą i Związkiem Sowieckim po traktacie ryskim:

Po obu stronach rzeki stoją słupy. Obydwa jednakie i objętością, i wzrostem, na jednakich kopcach, patrzą ku sobie twarzami tablic: Orzeł i Rzeczpospolita Polska; Sierp z młotem i na górze SSSR, u dołu BSSSR. Cyfry też są te same. – Na słup 483 lecą żółte polne pliszki. Samiec usiadł na polskim, samiczka przeleciała parę metrów, siadła na sowiecki. Machają ogonkami, jak to we zwyczaju pliszek bywa, i ćwierkają ku sobie miłośnie. Nad granicą świeci słońce.1

Można śmiało twierdzić, że ptaki są dla Mackiewicza grupą zwierząt, która wspólnie z niektórymi innymi elementami natury dzieli w jego świecie przedstawionym funkcje wskazywania na świat wartości podstawowych. Wydaje się, że skrzydlaci towarzysze człowieka są w tym aspekcie szczególnie istotną i uprzywilejowaną częścią przyrody. Ogólna częstotliwość występowania ptaków w odmiennych, niemetaforycznych znaczeniach, a także pietyzm ich opisywania pozwalają sądzić, że stanowią one wyróżnioną funkcjonalnie część natury w świecie artystycznym prozy Mackiewicza. Niestety w I połowie XX wieku, którą przedstawia w swoich tekstach pisarz, nie tylko Słowiańszczyzna (zwłaszcza wschodnia) czy Europa, ale człowiek w ogólności, wygląda z ich perspektywy nieciekawie. A dlaczego? Bo trawa pozostaje trawą, rzeka – rzeką, las – lasem, ptak – ptakiem. Tylko ludzie stają się dziwni, nieludzcy, choć Mackiewicz z pewnością nie powiedziałby, że nastąpiło ich „zezwierzęcenie”. Wręcz przeciwnie, jest to sygnał, opowiedzenie się po stronie prawdy przyrodzonej i zasadniczy sprzeciw wobec szerzącego się w XX wieku „ludzkiego potwora”.

1 J. Mackiewicz Słońce świeci nad granicą, „Słowo” 1935 nr 194 (18 lipca), w: tegoż Bulbin z jednosielca, s. 344.

Avisacja, czyli ptaki Józefa Mackiewicza. A Fitas. Teksty drugie, 221-234, 2018

Agnieszka Masalitie

Udostępnij:

Dołącz do newslettera!

Szanujemy Twoją prywatność. Wysyłamy tylko treści, które sami uważamy za wartościowe, w rozsądnych odstępach czasowych.
Akceptuję regulamin oraz politykę prywatności serwisu.