Józef Mackiewicz a Czesław Miłosz

Twórczość Józefa Mackiewicza zyskała wielu miłośników jego kunsztu pisarskiego, jak również postawy, opartej na poszukiwaniu prawdy i jej ujawnianiu. Jednym z wielbicieli twórczości i osobowości Mackiewicza był … Czesław Miłosz. Jeden z najważniejszych noblistów polskich niejednokrotnie oddaje cześć mackiewiczowskiemu talentowi. Noblista poświęcił postaci i twórczości Mackiewicza…

Twórczość Józefa Mackiewicza zyskała wielu miłośników jego kunsztu pisarskiego, jak również postawy, opartej na poszukiwaniu prawdy i jej ujawnianiu. Jednym z wielbicieli twórczości i osobowości Mackiewicza był … Czesław Miłosz. Jeden z najważniejszych noblistów polskich niejednokrotnie oddaje cześć mackiewiczowskiemu talentowi.

Noblista poświęcił postaci i twórczości Mackiewicza niejeden tekst, jak np. „Głos wiernego czytelnika”, czy „Koniec Wielkiego Xięstwa”. Znajomość tych dwóch pisarzy zaczęła się w momencie, kiedy Czesław Miłosz przez kilka miesięcy współpracował z Józefem Mackiewiczem na łamach „Gazety Codziennej”. 

„Moja bliższa znajomość z Mackiewiczem nastąpiła w 1940 roku, kiedy Juozas Keliuotis, redaktor „Naujoji Romuva”, pomógł mi dostać się do litewskiego wówczas Wilna, co zresztą traktowałem jako etap przejściowy. Mackiewicz redagował jeden z dwóch wychodzących wtedy polskich dzienników w Wilnie, „Gazetę Codzienną”. Zastępcą redaktora był mój kolega z Żagarów, Teodor Bujnicki. Zostałem współpracownikiem tego pisma, tak jak wielu literatów, miejscowych i uchodźców, m.in. Światopełk Karpiński i Janusz Minkiewicz. Polemizując po wielu latach z moich esejem o Bujnickim, Mackiewicz („O pewnej ostatniej próbie i zastrzelonym Bujnickim”, 1954) nie zgadza się z moim określeniem jego programu jako obrony „polskiego kantonu” w obrębie Litwy. I niewątpliwie ani żaden „polski kanton”, ani Polska ani Litwa nie mogły zadowolić tego pogrobowca Wielkiego Xięstwa, skoro chciał iść w ślady Ludwika Abramowicza. W praktyce jednak program „Gazety Codziennej” do tego się sprowadzał i to ją różniło od „Kuriera Wileńskiego”, który stał się głosem polskiej ortodoksji, wyznawanej przez większość polskiego Wilna: dla niej przynależność Wilna do Litwy była po prostu litewską okupacją” – pisał Miłosz w „Końcu Wielkiego Xięstwa”, opublikowanym w „Kuturze” w 1989 r.

Obu panów łączyły podobne poglądy polityczne i światopoglądowe, choć na pierwszy rzut oka wcale się tak nie wydaje. Artykuły napisane przez poetę, dotyczące Mackiewicza, miały charakter obronny. Miłosz chciał obalić wszelkie mity i oczyścić imię Józefa ze wszelkich oszczerstw odnośnie rzekomej kolaboracji z faszystowskimi Niemcami. Powodem podejrzeń były głównie: wywiad Mackiewicza dla „Gońca Codziennego” i reportaż z ekshumacji zwłok oficerów polskich z Katynia. Posądzenie go o tak haniebne zagrania wiązały się z utraceniem autorytetu i skazą na reputacji, jednakże Miłosz nie tylko się z tym nie zgadzał – stanął również w obronie pisarza. Jak sam pisał: „W nagonce na Mackiewicza brało udział dziwne towarzystwo, bo i patrioci i ukryci agenci sprawców mordu w Katyniu. Leżało jak najbardziej w interesie tych ostatnich, żeby świadka ogłosić faszystą i kolaborantem”. 

„Józef Mackiewicz widział groby katyńskie i napisał, co zobaczył. Przypadkiem był też świadkiem, jak odbywało się mordowanie Żydów przez Niemców w Ponarach i też zostawił rzeczowy raport. I dopóki będzie istnieć polskie piśmiennictwo, te dwa zapisy grozy dwudziestego wieku powinny być stale przypominane, po to, żeby dostarczały miary wtedy, kiedy literatura zbytnio oddala się od rzeczywistości” – uzasadniał Miłosz.

Miłosz wcale nie negował faktu, że kilka artykułów Mackiewicza ukazało się w „Gońcu” i było to jawne niedopatrzenie ze strony dziennikarza. Jednakże noblista usprawiedliwiał go tym, że była to kwestia impulsu po zakończeniu na Wileńszczyźnie „sowieckiego koszmaru” oraz chęć uświadamiania ludziom o niebezpieczeństwie, które grozi ze strony komunistycznej ideologii.

Czesław Miłosz był jednocześnie wielkim fanem powieści Mackiewicza. W „Kulturze” w 1955 roku napisał i umieścił swoją recenzję „Drogi donikąd” pod tytułem „Proszę uszanować Wilnianina”. Był to dodatek do istniejącej już recenzji, gdyż uznał, że „ta dziwna książka zasługuje na więcej”. Jego zachwyt można skrócić w prostych zdaniach z tegoż tekstu: „W tej powieści wykazuje zdumiewający dar operowania realiami z codziennego życia małych ludzi. Żaden z prozaików rezydujących w Polsce nie potrafi tak jak on tworzyć postaci kilkoma pociągnięciami pióra, i to bez psychologizmów, prawie bez opisu, pokazując gest, westchnienie, splunięcie”. Głównym zarzutem wobec tej powieści był brak patriotyzmu, oskarżył ją o to m.in. Paweł Jasienica – polski historyk i eseista. Na co Miłosz odparł: „Trudno o większy patriotyzm, tam właśnie na Wileńszczyźnie ugruntowany, niż Mackiewicza”. Dodając przy tym: „Droga donikąd” tylko na powierzchni jest powieścią polityczną. (…) Kto nie dostrzega filozoficznego węzła tej powieści, krzywdzi Mackiewicza”.

Mackiewicz również darzył polskiego noblistę wielką sympatią. Pisał o nim: „Uważałem go zawsze za jednego z najinteligentniejszych ludzi, z jakimi udało mi się w życiu zetknąć i dlatego cieszyłem się (…), (że) był przede wszystkim zaciekłym antybolszewikiem, oraz wyrażał, o ile sobie przypominam, ten sam pogląd, że bolszewizm jest największym niebezpieczeństwem niż Niemcy, nawet hitlerowskie!”. Z drugiej strony pisał także, że Miłosz mógłby być jeszcze większym talentem, „gdyby się mógł wyzwolić z kompleksu środowiska intelektualnego”. 

fot. AKG Images/East News

Paulina Pieszko

Udostępnij:

Przeczytaj także

Dołącz do newslettera!

Szanujemy Twoją prywatność. Wysyłamy tylko treści, które sami uważamy za wartościowe, w rozsądnych odstępach czasowych.
Akceptuję regulamin oraz politykę prywatności serwisu.