„Redaktor” Bohdan Mackiewicz

Każdy słyszał o Józefie Mackiewiczu, pisarzu, publicyście i antykomuniście, jak również o jego bracie Stanisławie Mackiewiczu (pseudonim „Cat”), redaktorze wileńskiego „Słowa”, premierze na uchodźstwie. Lecz niewielu słyszało o mało znanym „redaktorze” Bohdanie Mackiewiczu. Kim właściwie był?Warto zacząć od tego, iż z braćmi Mackiewiczami nie łączy go nic, poza…

Każdy słyszał o Józefie Mackiewiczu, pisarzu, publicyście i antykomuniście, jak również o jego bracie Stanisławie Mackiewiczu (pseudonim „Cat”), redaktorze wileńskiego „Słowa”, premierze na uchodźstwie. Lecz niewielu słyszało o mało znanym „redaktorze” Bohdanie Mackiewiczu. Kim właściwie był?
Warto zacząć od tego, iż z braćmi Mackiewiczami nie łączy go nic, poza zbieżnością nazwisk. Pochodził on z Kamieńszczyzny, przez pewien czas nawet został przydzielony do tajnej ochrony prezydenta Wojciechowskiego, a następnie pełnił posadę w administracji „Kuriera Warszawskiego” i awansował na kierownika filii w Wilnie. Józef Mackiewicz określił, iż „Był na ogół lubiany w gronie dziennikarskim jako „biesiadnik”, co lepiej określa rosyjski wyraz „sobutylnik”. Przydomek „redaktora”, jak tłumaczy autor „Drogi donikąd”, pochodzi stąd, iż napisał on dwie korespondencje do Warszawy, przez co został przyjęty do Syndykatu Dziennikarzy – członkom tego Związku przysługiwał tytuł „redaktora”.
„Bohdan Mackiewicz szczególnie sobie ten tytuł cenił, gdyż poza tym nie wykazywał większych ambicji, będąc w istocie pracownikiem administracyjnym, a nie redakcyjnym” – pisał w „Wiadomościach” w 1971 r. Józef Mackiewicz.
„W grudniu 1939, za czasów litewskich, będąc redaktorem naczelnym i wydawcą „Gazety Codziennej”, przyjąłem Bohdana Mackiewicza na zastępcę administratora, którym był wtedy b. administrator „Słowa”, Kazimierz Luboński. Zdaje się, że w tym czasie jedyną funkcją redakcyjną, jaką spełnił Bohdan Mackiewicz na moje polecenie, było wyproszenie Stefana Jędrychowskiego, obecnego ministra spraw zagranicznych PRL, który chciał w redakcji mojej „Gazety” objąć „dział ekonomiczny”. Wkrótce jednak władze litewskie odebrały mi koncesję na redagowanie i wydawanie pisma. Bohdan Mackiewicz pozostał w „Gazecie Codziennej” i z wkroczeniem bolszewików w 1940 wszedł do „Kolektywu Wydawniczego”. Figurował na zamieszczonej w gazecie fotografii tego „Kolektywu”, obrócony sprytnie tyłem. Zdradzało go tylko wymienione nazwisko. Pamiętam – będąc już wtedy furmanem wozu ciężarowego – jak podżartowywał ze mnie, że pod jego nazwiskiem czytelnicy myślą zapewne, że to ja. Ale, zdaje się, nie myśleli. – Niezadługo bolszewicy zamknęli obydwie gazety polskie („Gazetę Codzienną” i „Kurier Wileński”) i utworzyli na ich miejscu jedną: „Prawdę Wileńską”. Bohdan Mackiewicz w niej pracował. Handlował, jak wielu wówczas, spekulował na czarnym rynku, do czego miał zresztą nieprzeciętny talent” – pisał Józef Mackiewicz.
Z chwilą wkroczenia Niemców w 1941, gdy zaczął wychodzić „Goniec Codzienny”, Bohdan Mackiewicz zostaje w tym piśmie zastępcą administratora, którym jest Eugeniusz Kotlarewskij.
Lokal „Gońca Codziennego” stał się upatrzonym miejscem spotkania, a wkrótce pewnego rodzaju centrum „handlowym” i giełdą czarnego rynku, z czego w tych ponurych czasach żyło tak wielu mieszkańców miasta. Salka administracyjna „Gońca”, przedzielona drewnianym przepierzeniem z okienkami dla przyjmowania ogłoszeń, prenumeraty etc. nadawała się znakomicie: gwarantowała maksimum bezpieczeństwa: większe skupisko nie budziło podejrzenia, gdyż tłumaczyło się interesantami, którzy przyszli zapłacić prenumeratę, względnie dać ogłoszenie do gazety; jako instytucja niemiecka chroniła przed wkroczeniem litewskiej policji ścigającej spekulację etc.
„Osobiście, mieszkając w odległym o 12 km od miasta Czarnym Borze, gdy przychodziłem do Wilna, też używałem tego lokalu jako pierwszej „bazy” orientacyjnej, zwłaszcza w zimie, gdzie się można było ogrzać, spotkać tego i owego, dowiedzieć o stanie bezpieczeństwa w mieście, w ogóle „co słychać?”, sprzedać jakąś rzecz, zorientować w cenach czarnego rynku” – wspominał Józef Mackiewicz.
„Otóż nad tym codziennie tam gromadzącym się tłumkiem ludzi królował, jeżeli nie jako król to w każdym razie wówczas już jako królik wileńskiego czarnego rynku, „redaktor” Bohdan Mackiewicz. Znaczna część, jeżeli nie większość, interesantów, to byli jego osobiści klienci. Miał też rozległą klientelę wśród uprzywilejowanej ludności litewskiej. Stąd, nad głowami wizytatorów „Gońca Codziennego” od rana aż do zamknięcia, unosiło się ciągłe wołanie: „Redaktor Mackiewicz!”, „gdzie jest redaktor Mackiewicz?!”, „redaktor Mackiewicz do telefonu!”, „czy redaktor Mackiewicz wyszedł”! „Kiedy przyjdzie redaktor Mackiewicz?” – i w tym zagajeniu spraw, bez końca” – kontynuuje Mackiewicz w artykule.
Zbieżność nazwisk posłużyła do późniejszej intrygi. „Redaktor Mackiewicz!” rozbrzmiewające w „Gońcu” przez tamte lata mogło, istotnie, mylić niejednego bywalca z miasta, ale nigdy kierowników intrygi. Ci orientowali się dokładnie, że redaktorem „Gońca” był Ancerewicz, a po jego zastrzeleniu Lubieżyński. Nie zaś skromny pracownik administracji Bohdan Mackiewicz, którego wskutek „nieporozumienia” rzekomo pomieszali z… Józefem Mackiewiczem. Nie, to „nieporozumienie” zarówno spreparowane było, jak podtrzymywane jest, z całą premedytacją i świadomością fałszu i celów, jakim służy” – pisał później Józef Mackiewicz.
„Bohdan Mackiewicz wypłynął później w Warszawie w aureoli cichego bohatera, gdzie też dokonał żywota. Już w Monachium doszła mnie wiadomość, że jakoby przed śmiercią zapisał się do partii. Rzecz byłaby banalna, ale nie potwierdzona” – wspominał Mackiewicz w swoim artykule.
Historia tajemniczego „redaktora” Bohdana Mackiewicza jest niezwykle dziwna. Na skutek „nieporozumienia” spowodowanego zbieżnością nazwisk spreparowano nagonkę na autora „Lewej wolnej”, która według Mackiewicza nie była przypadkowa.


Źródła:
„Wiadomości”, 1972 r., nr 43 (1334)

Bogusław Jodko

Udostępnij:

Dołącz do newslettera!

Szanujemy Twoją prywatność. Wysyłamy tylko treści, które sami uważamy za wartościowe, w rozsądnych odstępach czasowych.
Akceptuję regulamin oraz politykę prywatności serwisu.