Debiut mistrza na łamach wileńskiego „Słowa”

Józef Mackiewicz uważany jest za jednego z najwybitniejszych polskich pisarzy emigracyjnych, literacką karierę autor rozpoczynał  tuż po I wojnie światowej jako dziennikarz na łamach wileńskiego  „Słowa”. W swoich artykułach podejmował tematy, które po latach powróciły w jego beletrystyce. Możemy zaryzykować stwierdzenie , że Mackiewicza – powieściopisarza ukształtowały lata…

Józef Mackiewicz uważany jest za jednego z najwybitniejszych polskich pisarzy emigracyjnych, literacką karierę autor rozpoczynał  tuż po I wojnie światowej jako dziennikarz na łamach wileńskiego  „Słowa”. W swoich artykułach podejmował tematy, które po latach powróciły w jego beletrystyce. Możemy zaryzykować stwierdzenie , że Mackiewicza – powieściopisarza ukształtowały lata spędzone w redakcji wileńskiego dziennika.

Słowo” założone zostało w sierpniu roku 1922. Wypełniło miejsce na rynku prasowym po zachowawczej i lojalnej wobec carskiej Rosji, „Gazecie Krajowej”, której redaktorem był Kazimierz Okulicz i w której pracował brat Józefa Mackiewicza , Stanisław Cat-Mackiewicz. Z czasem  „Gazeta Krajowa ” okazała  się przedsięwzięciem deficytowym i zaczęła popadać w długi, a  na horyzoncie nie było wida finansowego donatora , który mógłby uratować jej istnienie. Nowe pismo powstało z inicjatywy lokalnego, zamożnego i wpływowego ziemiaństwa Wielkiego Księstwa Litewskiego. Zmieniono tytuł, a kierowanie „Słowem” powierzono bratu Józefa Mackiewicza. Początkowo zespół składał się z ośmiu dziennikarzy i korektora, współwłaścicielami pisma byli : profesor Uniwersytetu im. Stefana Batorego w Wilnie Marian Zdziechowski, Stanisław Wańkowicz, Jan Tyszkiewicz, ordynat nieświeski Albrecht Radziwiłł, Eustachy Sapieha oraz Aleksander Meysztowicz. 

Pierwszy numer wileńskiego „Słowa” ukazał się 1 sierpnia 1922 r. 

 „Słowo” było pismem konserwatywnym, o zabarwieniu monarchicznym i jednocześnie  antyendeckim. Programowo krytykowano w nim kolejne rządy przedmajowe, w skład których wchodzili przedstawiciele narodowej demokracji, ostrze krytyki pisma nasiliło się po zamordowaniu prezydenta Narutowicza. Zamach majowy z 1926 roku odbił się przychylnym echem na łamach „Słowa”. Od  spotkania Marszałka Piłsudskiego z konserwatystami kresowymi w Nieświeżu do śmierci Komendanta w 1935  roku, „Słowo” uważane było, za pismo „programowo i przykładnie prorządowe”. Związki ze sferami rządowymi zacieśniły się  w latach 1928-1935, kiedy to Stanisław Cat – Mackiewicz, został dwukrotnie wybrany posłem do Sejmu z ramienia Bezpartyjnego Bloku Współpracy z Rządem (BBWR) 

Brat Józefa Mackiewicza, Stanisław, funkcje redaktora pełnił aż do 18 września 1939 roku. Właśnie wtedy ukazał się ostatni wydany w Wilnie numer pisma. Od lutego 1923 roku był on także jego wydawcą, a w ostatnich latach przed wojną stał się też formalnym właścicielem.

W ciągu 17 lat istnienia wileńskiego „Słowa” na łamach pisma regularnie publikowano teksty znanych autorów. Wśród nich byli: Walerian Charkiewicz, Paweł Jasienica, Czesław Miłosz, Jerzy Wyszomirski, Józef Mackiewicz i wielu innych.

Józef Mackiewicz przez  pierwsze dwa lata istnienia pisma, był korektorem wileńskiego „ Słowa”. Od roku 1924 zamieszczał w nim pierwsze publikacje, były to krótkie notatki o wydarzeniach politycznych na całym świecie ale przede wszystkim informacje o sprawach litewskich i rozwoju komunizmu w ZSRR. Swoje teksty sygnował jedynie literkami: „m.” lub „j.m.” (w późniejszym okresie głównie „J.M.”),  z tego powodu do dziś, badacze mają niemały kłopot z ustaleniem ich autorstwa. Od roku 1928  Mackiewicz zaczął publikować  w „Słowie”  pierwsze reportaże i  artykuły wstępne. Niezwykle udane dla Mackiewicza – publicysty były lata 1936-1939, kiedy to opublikował ponad trzysta artykułów, szkiców i wspominek. W 1936 roku „Słowo“ wydało jego zbiór nowel „16-go między trzecią i siódmą“, jednak ogólnopolską sławę Józef Mackiewicz zyskał w 1938 roku „Buntem rojstów“ – zbiorem reportaży opublikowanych wcześniej w „Słowie“ – nagrodzonym przez „Wiadomości Literackie“. Po tym sukcesie rola Mackiewicza w zespole  nieporównywalnie wzrosła, choć oczywiście nie był on nigdy największą „gwiazdą” – „Słowa”. Z pismem współpracowali giganci pióra: Marian Zdziechowski, Wincenty Lutosławski, Walerian Charkiewicz, Władysław Studnicki, Konstanty Szychowski, Zygmunt Jundziłł ( ideolodzy konserwatywnej linii pisma), a także cała plejada młodych zbuntowanych autorów (wyznających poglądy lewicowe, a nawet komunistyczne): Czesław Miłosz, Teodor Bujnicki, Ksawery Pruszyński, Konstanty Ildefons Gałczyński, Jerzy Zagórski, Stefan Jędrychowski, Jerzy Putrament, Michał Choromański, Światopełk Karpiński, Kazimiera Iłłakowiczówna. Większość z nich uznanie i sławę zdobyło dopiero po zakończeniu II wojnie światowej, wśród nich był również – Józef Mackiewicz. 

Bardzo skromne wynagrodzenie, które otrzymywał Józef Mackiewicz w „Słowie” było jedynym źródłem utrzymania, często dosłownie klepał biedę,  bardzo ambitny i  niczym niezrażony wykonywał każde zlecenia. To właśnie w wileńskim „Słowie” poznał dziennikarkę Barbarę Toporską jak się później okaże,  przyszłą żonę.

Józef Mackiewicz sprzeciwiał się nacjonalizmowi litewskiemu, odwołując się do koncepcji wielonarodowego Wielkiego Księstwa Litewskiego. Walczył z antysemityzmem, choć paradoksalnie sam był oskarżany o niechęć do Żydów na podstawie swoich przedwojennych tekstów.  Odważnie krytykował  związki organizacji żydowskich z ruchem komunistycznym, traktując to jako działalność antypaństwową. W swojej publicystyce negatywnie oceniał działania administracji państwowej na Kresach pod koniec lat trzydziestych,  piętnował je ze zdwojoną siłą.

Ogromny wpływ na publicystykę Józefa Mackiewicza wywarła „idea krajowa”, mająca w Wilnie wieloletnią tradycję. Na początku XX wieku propagował ją na łamach „Gazety Wileńskiej” (1905/1906) Tadeusz Wróblewski, później (do roku 1922) „Gazeta Krajowa”, a przez prawie cały okres międzywojenny – w redagowanym przez siebie „Przeglądzie Wileńskim” (1921-1938) – Ludwik Abramowicz. Sens „idei krajowej” wymierzony był przeciwko wszelkim nacjonalizmom – polskiemu, litewskiemu i białoruskiemu. Te właśnie nacjonalizmy oskarżał  Mackiewicz o zaprzepaszczenie szansy na odbudowę „jakiegoś” „Wielkiego Księstwa Litewskiego”, w którym wszystkie te narody mogłyby żyć na równych prawach. Zdecydowanie i bardzo często negatywnie  oceniał działania  rządu polskiego, jak i litewskiego. Miał osobisty żal do Litwinów – jednego z narodów będących spadkobiercą Wielkiego Księstwa – o to, że po wojnie porzucili oni ideę odbudowy Wielkiej Litwy (chociażby z Wilnem jako stolicą) i zasklepili się w ciasnym nacjonalizmie. To doprowadziło Mackiewicza-krajowca, publicystę uważającego się za człowieka „tutejszego”, do jawnej wrogości w stosunku do kolejnych rządów litewskich. W dniach poprzedzających wybuch II wojny światowej w trakcie swojej ostatniej przedwojennej podróży po państwach bałtyckich, Mackiewicz przewidywał już najgorsze. Otwarcie snuł przypuszczenia, kogo w ewentualnym konflikcie polsko – niemieckim poprze Litwa, jak zachowają się Łotwa i Estonia. Był przekonany, że państwa te powinny wystąpić w jednym szeregu z Polską, ponieważ wszystkie one mają wspólnych wrogów: Niemców i Sowietów. 

17 września 1939 roku, na wieść o wkroczeniu wojsk radzieckich na terytorium II Rzeczypospolitej, Józef Mackiewicz wraz z falą uciekinierów (wśród których był także jego brat, Stanisław Cat – Mackiewicz) uciekł z Wilna i zatrzymał się w Kownie, stolicy ówczesnej Republiki Litewskiej. Jako korespondent „Słowa”, bywał tam wielokrotnie, wtedy jednak znalazł się tam w zupełnie innej, nowej dla niego roli –  uciekiniera z kraju ogarniętego wojną. Przez lata konsekwentnie krytykował poczynania kowieńskiego rządu, widząc w nich zaprzepaszczenie idei Wielkiego Księstwa Litewskiego, przed którym chylił czoło i które uważał za swoją niepodzielną, duchową ojczyznę. To właśnie w Kownie znalazł schronienia przed bolszewicką nawałą.

18 września 1939 roku ukazał się ostatni numer „Słowa“, Józef Mackiewicz z pewnością przeczuwał, być może wiedział, że rozpoczęta II wojna światowa, której konsekwencją będą obydwie okupacje na ziemiach Wielkiego Księstwa, bezpowrotnie unicestwią wszystko to, co mistrz słowa przez lata opisywał, kochał, cenił i szanował. Świat , który dobrze znał na jego oczach odchodził bezpowrotnie.

Marcin Hałas

Udostępnij:

Dołącz do newslettera!

Szanujemy Twoją prywatność. Wysyłamy tylko treści, które sami uważamy za wartościowe, w rozsądnych odstępach czasowych.
Akceptuję regulamin oraz politykę prywatności serwisu.