W 1969r., dokładnie 23 marca w tygodniku emigracyjnym „Wiadomości” w Londynie ukazuje się artykuł tytułowego autora – Józefa Mackiewicza, który opisuje spojrzenie na dla ówczesnego okresu, bieżące sprawy związane z kościołem PRL-owskim, a także tym emigracyjnym. Mackiewicz porusza kilka kluczowych kwestii, które dotyczą nie tylko samego kościoła jako instytucji, ale też pewnej hipokryzji modlitwy w różnych intencjach w zależności od „punktu siedzenia”. Jakie treści mogliśmy przeczytać za 3 szterlingi w 1969r.?
Początek artykułu – to odwołanie do styczniowego numeru „Kultury” w którym to Londyńczyk opisuje „drażliwą sprawę, a zarazem niezmiernie ważną dla całego tzw. „obozu niepodległościowego.””. Mackiewicz przytacza cytaty z jego pisma, zarzucające między innymi kościołowi wydawania oświadczeń z których wynika iż Polska jest wolna, czy też chociażby stwierdzenie, iż Polska może być tylko wolna gdy odrzucimy całkowicie komunizm.
Mackiewicz opisując własne spojrzenie podkreśla, iż według niego „PRL nie jest ciągłością państwowości polskiej, lecz pozostałością rewolucji bolszewickiej”. Przywołuję wojnę Polsko-Bolszewicką gdy przywódcy „przyszłego komunistycznego rządu”, który miał być utworzony po zwycięstwie bolszewików z Polską, za czasów PRL-u są czczeni poprzez nazwy ulic jak Marchlewskiego, Próchniaka, czy chociażby plac Dzierżyńskiego. Na tego zwraca szczególną uwagę i aa przywołuje cytat działacza: „Nam, komunistom, niepotrzebne są cztery ściany więzień. Nam wystarczy jedna ściana…”. Zaznacza iż to ta ściana pod którą zginęło miedzy innymi tysiące duchownych, a teraz panuje taka wolność, iż nie można nic nawet o tym wspomnieć.
Ciekawym podejściem zauważonym przez Mackiewicza jest „wprowadzania Pana Boga w błąd” . Chodzi mu o to że po Bitwie Warszawskiej każdy miał w oczach faktyczny cud, który powstał dzięki sile wyższej, a następnie „molestuje się znowu Pana Boga, aby utrwalił ten stan rzeczy?”.
Następnie Mackiewicz przedstawia arcybiskupa Józefa Gawniłę – byłego Opiekuna Duchowego Polaków na uchodźctwie, którego największym atutem było brak jurysdykcji komunistycznego rządu. Natomiast wszystko to zmieniło się gdy Kardynał Wyszyński zaproponował dla papieża Pawła VI „powrót do normalnego stanu rzeczy” – czyli sprzed wojny, gdy emigracja podpadała pod protektorat gnieźnieński. Następnym prorektorem emigrantów został Biskup Rubin który był zmuszony do „Ślubowania na wierność Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej”.
Ten stan bycia podległym władzom PRL-u według Mackiewicza najlepiej opisuje to, że nawet w Sao Paulo proboszcz odmówił nabożeństwa na intencję osób zamordowanych w Katyniu, co było dla Mackiewicza bardzo istotną kwestią – między innymi dlatego iż relacjonował ekshumacje zwłok.
Autor następnie przywołuje także cytaty z artykułu Barbary Toporskiej – Żony Józefa Mackiewicza. Barbara Toporska stara się nawoływać emigrację by ta, domagała się od Watykanu suwerenności duchowieństwa emigracyjnego. W zamian dostaję jedynie kilka anonimowych listów, poza „listem do redakcji” nikt nie wystąpił publicznie.
Mackiewicz dalej rozważa nad sensownością decyzji Prymasa, dywaguję, że to nie miało najmniejszego sensu i nie niosło za sobą żadnego dobra publicznego. Podkreśla jeszcze raz rolę emigracji polskiej – która nie musiała działać w sytuacji przymusowej, a właśnie w wolności i dlatego to był „odłam narodu polskiego, który jawnie i uroczyście może odprawiać nabożeństwa za pomordowanych w Katyniu rodaków.”. Przykład Katynia według Mackiewicza nie jest kluczowy, lecz zarysowuje pewien obraz na przykładzie „tego kompleksu”.
Józef Mackiewicz nie zaprzestaje na tym. Kontynuuję namysły na temat apolityczności kościoła którą się „zasłania”. Jako przykład podaje by ustanowić jakąkolwiek datę nabożeństwa za duszę ofiar katyńskich. Jeśli wiosną – podkreśla winę sowiecką, jeśli jesienią – jawnie popiera wersję komunistów, a jeżeli latem lub zimą to stoi w sprzeczności ze środowiskiem emigracji. „Woli więc, zachowując apolityczność swego posłannictwa duszpasterskiego, nie wspominać i nie odprawiać nabożeństwa wcale. Pozostawić dusze pomordowanych w Katyniu bez wstawiennictwa modlitwy o przebaczenie im grzechów, na wieki wieków, amen.”
Na tym można byłoby zakończyć, ale Mackiewicz przedłuża dywagacje odwołując się do londyńczyka, który zaproponował lekką zmianę tekstu „Boże coś Polskę”. Chodziło dokładniej o słowa „zachować” na „racz nam wrócić Panie” Słowa Mackiewicza sprowadzają się iż ta piosenka nie jest do końca religijna, władzę mogłyby zdyskredytować zmianę, czy chociażby że nie ma mocy iż ta zmiana nie ma mocy obowiązującej. Mackiewicz zauważa tragiczne zjawisko, iż „List Episkopatu na 50-lecie niepodległości” „Stawia znak równania między „wolnością Polski” i PRL”.
Mackiewicz wysuwa z tego dosyć poważny wniosek – większość emigracji chowa głowy w piasek. Jakie więc określa tego powody? Zauważa, że ktoś już w jednym z listów do redakcji wspomniał o „celu przebywania na emigracji” i nie były to jakieś wielkie ambicje, ideę, tylko ludzkie „własne domki, że wczasujemy w Hiszpanii, że mamy wyższą niż w PRL stopę życiową”. Autor potwierdza to twierdzenie, ale też dodaje coś od siebie. „Nieraz o korzyści innego rodzaju. Np. te, jakie się osiąga z konformizmu do urzędowej linii Możnych tego Świata.”, „Jeżeli chodzi o emigrację, gra pewną rolę zmęczenie, zniechęcenie” – duża część emigracji według Mackiewicza straciła po prostu nadzieję.
„Osobiście należę może do największych pesymistów jeżeli chodzi o ocenę rzeczywistości w Polsce komunistycznej. W ocenie penetracji i stopnia wewnętrznego rozkładu społeczeństwa. Ale tym razem pocieszam się że nie jest aż tak źle. Mimo całego pesymizmu, nie wierzę by naród w kraju pragnął zachowania tego co jest, i jeszcze wnosił o to błaganie przed ołtarze Boga” – kończy Mackiewicz nawiązując do ustępu pieśni.
Stanowisko Józefa Mackiewicza jest charakterystyczne, ewidentnie dostrzega problem w rozumieniu PRL-u jako kontynuacji polskiej państwowości, a co za tym idzie też protektoratem Polski Ludowej nad diecezją emigracyjną. Widzimy że nawet w 1969r. kiedy jak sam napisał duża część emigracji przeżywała zmęczenie, ten wraz z żoną starał się wyjść z tego dna.
Źródło:
Artykuł Józefa Mackiewicza pt. „List pasterski” opublikowany w tygodniku „Wiadomości”, 23.03.1969 r.; AAN, Akta Zofii i Stefana Korbońskich, sygn. 347.